Aktualności
Ostatnimi czasy niemalże codziennie słyszymy o negatywnym wpływie gier komputerowych na umysły graczy. Powstają komisje, organizacje i grupy próbujące rozwiązać problem przemocy. Zastanawiam się tylko jak tego dokonać. Jasne można wprowadzić zakaz sprzedaży i produkcji gier zawierających elementy przemocy. Tylko co to da? Co więcej, dlaczego zakaz ma dotyczyć wszystkich i wszędzie? Zgadzam się, że młodzi gracze nie powinni bawić się tytułami typu Soldier of Fortune gdzie przeciwników rozrywa się na strzępy. Dlaczego jednak mocniejsze gry zakazane mają by całkowicie? Skoro pełnoletniemu obywatelowi wolno pić alkohol, palić papierosy i robić inne "złe" rzeczy, zakazane dla młodszych to, dlaczego gry mają być wyjątkiem? Czy nie będzie lepszym pomysłem narzucenie systemu oznaczeń gier wydawcom? Zresztą znaczki "18+" można znaleźć na opakowaniach od dość dawna, problem tylko w tym, że sprzedawcy ich nie przestrzegają. Może właśnie na tym powinni skupić swe działania ludzie chcący poprawić sytuację? Oczywiście pisząc to zakładam, że przeciwnicy gier mają rację. Bo co jeśli nie mają?
Czy naprawdę granie w GTA sprawi, że wyjdziemy na ulicę z kijem i zaczniemy bić bezbronne staruszki? Szczerze w to wątpię. Przecież każdy z nas ma swój rozum i kieruje się pewnymi wartościami w życiu. To, jakimi zależy nie od gier, jakie mamy na dysku, lecz jak wygląda nasz dom i relacje w rodzinie. Człowiek, który przez rodziców został wychowany w szacunku do innych, cudzej pracy oraz odróżnia zło od dobra nie zobaczy nagle przed oczami neonu "Killing Spree". Wydaje się więc, że cały problem tkwi w tym, że w naszych czasach rodziny coraz mniej czasu spędzają razem. Wszyscy spieszą się do pracy, na spotkanie itd. a dziecko wychowuje się samo na telewizji, grach i "ulicy". Każdy komu zdarzało się grać po 6 godzin dziennie w ten sam tytuł - zwłaszcza MMORPG - przyzna, że oderwanie się od wirtualnej rzeczywistości bywa trudne. Dodajmy do tego samotność i kłopot gotowy.
Nie pomaga również fakt, że gry komputerowe stają się kozłem ofiarnym przy pierwszej lepszej okazji. Nastolatek znany był Policji, agresja, kradzieże itp., gdy jednak zrobi coś poważnego a w jego pokoju znajdzie się gra "16+" na 100% usłyszymy, że to właśnie ona była powodem całego zajścia. To nic, że grał godzinę tygodniowo lub nawet mniej. Zdarza się, że i sami przestępcy zrzucają winę na gry licząc na łagodniejsze potraktowanie. "Podpaliłem samochód, bo chciałem zobaczyć czy będzie tak jak w GTA", "Dźgnąłem go nożem, bo chciałem sprawdzić czy się zloaduje" takich niedorzeczności można usłyszeć sporo. Dziwne tylko, że nikt nie skoczył z okna, aby sprawdzić czy może latać albo nie walnął głową w mur by wyskoczyły z niego złote monety... Wyraźnie widać, że tłumaczą się w ten sposób ludzie chcący skorzystać na zamieszaniu, które w przypadku takich deklaracji wywołują politycy.
Zapewne każdy gracz zastanawiał się skąd ta nagonka. Przecież równie dobrze możemy winić telewizję, muzykę, prasę czy politykę. Przepraszam bardzo ale jaki przykład młodym ludziom ma dawać program gdzie bohaterowie przed kamerami przeżywają swój "pierwszy raz". A może teledysk gdzie raper zachwala narkotyki i nawołuje do nienawiści wobec Policji lepiej działa na nastolatków? Nawet wydawałoby się niegroźny sport dostarcza sporej dawki agresji. O polityce to szkoda gadać, korupcja, oszustwa, afery wszelakiej maści. Momentami naprawdę zastanawiam się czy można przeżyć, chociaż jeden dzień bez demoralizujących wartości. Wygląda na to, że owszem ale tylko gdy nie mamy telewizora, komputera, nie kupujemy gazet a do tego nie pracujemy/uczymy się bo w końcu ludzie z naszego otoczenia mogą przekazać nam to czego unikamy.
Powróćmy jednak do tematu gier. Skoro problem przemocy jest tak poważny jak go malują politycy to, dlaczego sprawą tą zajmują się osoby totalnie nieznające tematu? Czy przypadkiem nie powinno się oddelegować fachowców z dziedziny psychologii, pedagogiki oraz przemysłu komputerowego? Jak przekonać społeczność do poparcia pomysłów, które zakładają całkowity zakaz produkcji gier gdzie człowiek jest ofiarą przemocy? Z takim rozumowaniem odpadają niemalże wszelkie shootery(te gdzie wrogami są kosmici itp. zakazane zostaną za epatowanie agresją... ) jak i gry strategiczne(ileż to wirtualnych żołnierzy ginie na polu walki choćby takiego Medieval) o MMORPG nawet nie wspominam(słynne przypadki śmierci przy grze). Jednym słowem prawie cały przemysł należałby by uśmiercić a zaraz potem telewizję i muzykę(jeśli to oznaczałoby i polityków - jestem za... ) Dlaczego jednak nikt nie wpada na pomysł poprawy sposobu edukacji młodych ludzi i rozwijania w nich pozytywnych wartości? Może dlatego, że to dużo trudniejsze i mniej wygodne politycznie?